Skazani na siebie- Iwona Prończuk, Izabela Gontowicz-Kapica


Tytuł: Dolina Nicole
Autor: Iwona Prończuk, Izabela Gontowicz-Kapica
Seria: Skazani na siebie
Wydawnictwo: Novae res
Gatunek: Science- fiction
Ilość stron: 584
O czym to jest?:
Jest rok 2028. Na tratwach ratunkowych materializuje się grupa sześciuset przypadkowych – jak się początkowo wydaje – rozbitków.

Zostali oni prewencyjnie skazani na piętnaście lat wygnania, ponieważ mogliby wywołać na Ziemi powstanie przeciwko rządowi. Zaopatrzeni w trumny z ekwipunkiem przybijają do brzegu nieznanej planety. W trakcie walki o władzę, zasoby i miłość okazuje się, że dzika planeta jest jedyną nadzieją dla reszty ludzkości. Rozpoczyna się wyścig z czasem.


Moje refleksje: 
Do tej książki podchodziłam nawet nie tyle długo co kilka razy. Czytałam kilka rozdziałów i robiłam sobie przerwę na przeczytanie innej. I tak kilka razy. Ale w końcu postanowiłam ją przeczytać. I choć męczyłam się czytając poszczególne strony, to jakoś przez to przebrnęłam.

W zasadzie ostatnimi czasy przekonuję się do polskiej literatury. Trafiam raczej na dość dobre pozycje, a w zasadzie w ostatnim czasie. Jednak ta książka do tych nie należy. I nawet nie jest to kwestia tego że treść była nieciekawa. Bo ogólnie to autorki miały dość ciekawy pomysł. Choć fabuła lekko przypomniała mi pewien serial, to całość miała spory potencjał. Niestety wykonanie tego wszystkiego było dla mnie nieprzystępne. Styl całej książki okazał się tak ciężki, iż ogromnie się przy niej męczyłam. Musiałam robić sobie od niej przerwy by w ogóle ją skończyć. Sama treść interesowała mnie, ale brnięcie przez nią coraz bardziej zniechęcało do poznania zakończenia.

Miałam też niemały problem z bohaterami. Wstępnie jest ich ok 600. Całkiem sporo. Głównie poznajemy ok 20. I tutaj ich charaktery i osobowości troszkę się zacierają. Nie ma w zasadzie nikogo kto wśród nich byłby tak szczególny i wyjątkowy by zapadł mi w pamięć. Poza tym ich imiona przeszkadzały mi w czytaniu. Miałam wrażenie iż autorki nie mogły się zdecydować. Z jednej strony mamy Aldonę a z drugiej Nicole, z jednej pojawia się Monika a z drugiej Nikki. Przez to też nie mogłam się rozluźnić przy czytaniu.

Książka ze strony technicznej prezentuje się średnio. Jakkolwiek jej wykonanie jest dość dobre, strony są odpowiednio grube, a na grzbiecie nie tworzy się zgięcie. Ale ta książka jest ogromnie ciężka! Niektóre grubsze od niej ważą mniej. Poza tym sama okładka jest okropna. Rozumiem, że miała ona odzwierciedlać treść, ale niestety to nie wyszło. Sam widok tej książki już mnie odstrasza. Poza tym w środku czcionka nie jest sprzyjająca czytaniu.

W gruncie rzeczy pomysł na samą książkę był dość  dobry i ciekawy. Niestety wykonanie poległo tutaj na całej linii. Raczej  już do samej tej książki nie wrócę i w zasadzie nie jestem ciekawa tego co dzieje się dalej z bohaterami wiec nie będę kontynuować tej serii.

Ocena: 4/10


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Novae res

Komentarze

  1. Jakoś nie czuję przyciągania do tej książki, podziękuję.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie.
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak jestem pod wrażeniem, że ją skończyłaś. ;) Ja od kilku tygodni nie mogę przez nią przebrnąć. Pomysł na fabułę byl fajny, ale te szczegółowe opisy, ten przyciężki styl sprawiają, że czyta się ją okropnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Liczba postaci jest przerażająca i chyba moja pamięć nie udźwignęłaby tego :) Nie jest to też mój klimat więc podziękuję... Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Liczę na szczere komentarze :)